Tuesday 5 September 2017

Liście sykomory



Dawno temu w małym miasteczku na pustyni rosło bardzo ładne drzewo sykomory.




Na jego gałęziach rosło mnóstwo liści. Dwa z nich miały na imię Jakub i Rachela.



Pewnego dnia coś się działo w miasteczku. Jakub i Rachela wychylili się, aby zobaczyć, o co chodzi. Wielu ludzi zgromadziło się, jakby jakiś król czy ktoś miał przyjechać w odwiedziny. Obydwa liście zastanawiały się, kto to może być.






Nagle zobaczyli niskiego mężczyznę ubranego w czerwone szaty, który stał za tłumem. Nie miał żadnych przyjaciół. Liście zezłościły się i popatrzyły na niego gniewnie.
- Co ten Zacheusz myśli o sobie? – zapytał Jakub – powinien był zostać w domu. Tutaj w miasteczku nie ma żadnych przyjaciół.
Rachela przytaknęła głową.
- Tak, on jest złym człowiekiem – powiedziała ze złością.


Naraz pojawił się jakiś człowiek idący w kierunku tłumu. Miał miłą twarz i uśmiechał się do wszystkich.
-Jezus! Jezus! – krzyczeli ludzie głośno. Ten człowiek zwany Jezusem pomachał do tłumu i zatrzymał się, żeby porozmawiać z niektórymi ludźmi. Jego przyjaciele, którzy byli nazwani uczniami, szli za nim.


Obydwa liście zastanawiały się, kim jest ten Jezus. Wydawał się być kimś wyjątkowym i ważnym. Wszyscy go kochali.
Zacheusz, który był dosyć niski, nie widział Jezusa spoza tłumu i był bardzo smutny. Nie wiedział co zrobić, jednak za chwilę wpadł na pomysł. Mógł przecież wspiąć się na drzewo sykomory!


Gdy Jezus zobaczył Zacheusza siedzącego na drzewie, podszedł do drzewa i powiedział:
- Zacheuszu, zejdź z drzewa. Chiałbym odwiedzić cię w twoim domu i z tobą porozmawiać.
Wszyscy byli zdziwieni i trochę ich to rozzłościło. Zwłaszcza dwa liście na drzewie.
- Dlaczego Jezus idzie do jego domu? – zapytał Jakub – Przecież on jest złym człowiekiem!
- On kradnie! – powiedziała Rachela.
Wszyscy ludzie gniewali się i byli niezadowoleni, że Jezus zechciał zaprzyjaźnić się z Zacheuszem.


Zarówno obydwa liście jak i ludzie zaglądneli do domu Zacheusza i obserwowali jak Zacheusz zaczyna płakać i mówi:
- Przepraszam za to, że kradłem. Oddam wszystkim cztery razy więcej niż od nich wziąłem.
Jezus uścisnął Zacheusza i powiedział:
-Dzisiaj zbawienie stało się udziałem tego domu. Byłeś zgubiony, lecz Ja cię odnalazłem.


- Nie rozumiem. Dlaczego Zacheuszowi jest przykro? – powiedział Jakub.
- I dlaczego chce oddać wszystkie pieniądze, które ukradł? – zapytała Rachela.
Brązowa jaskółka dołączyła do nich i zaczęła się śmiać.
- To nie wiecie, kim jest Jezus? – zapytała.
Obydwoje zaprzeczyli.
- On jest Synem Bożym i On kocha wszystkich. To była miłość Jezusa, która spowodowała, że zmiękło serce Zacheusza. I dlatego zrobiło mu się przykro, że wcześniej kradł.
- To niesamowite! – wykrzyknęły liście.

(Oparte na opowieści z Ewangelii Łukasza 19:1-10)


Śpiewający kamień



Estera była kamieniem i bardzo lubiała uwielbiać Boga śpiewem. W ten sposób o sobie myślała, ale tak na prawdę nie umiała śpiewać. Gdy śpiewała, brzmiało to jak rechotanie żaby lub jak skrzek kruka. Jednak to jej nie powstrzymało. Śpiewała rano, śpiewała w południe, śpiewała po południu, śpiewała wieczorem i śpiewała przed pójściem spać. Jej rodzinie się to nie podobało.





- Będziesz musiała z tym skończyć - narzekał jej tata.
- Aż mnie od tego głowa boli - skarciła ją mama.
- Nie umiesz śpiewać - wybełkotał przez smoczek jej młodszy braciszek


Estera wiedziała, że nie była najlepszą śpiewaczką na świecie, jednak nic nie mogło jej powstrzymać. Miała przyjaciela, który również lubiał śpiewać. Miał na imię Joab i śpiewał jeszcze gorzej niż ona, ale razem skrzeczeli z całego serca.
Pewnego dnia cała rodzina była niedaleko murów Jeruzalem; było tam mnóstwo ludzi biegnących wzdłuż drogi. Wszyscy radośnie wznosili okrzyki, klaskali i śpiewali: Błogosławiony Król, który przychodzi w imieniu Pana!


Zobaczyli mężczyznę jadącego na osiołku w ich kierunku. Nagle zatrzymał się, gdy usłyszał, że jacyś ludzie wołają do niego.
-  Powiedz swoim przyjaciołom, żeby przestali cię uwielbiać.
Mężczyzna na nich spojrzał, a następnie wskazał na kamienie.
- Jeśli moi przyjaciele zamilkną, te kamienie będą krzyczeć. – odpowiedział.

Serce Estery podskoczyło z radości. Wiedziała, kim był ten mężczyzna. To był Jezus Zbawiciel, Syn Boży. Od razu zaczeła śpiewać i go uwielbiać, a Joab się dołączył.

Reszta rodziny była zadziwiona.

- Kamienie MOGĄ uwielbiać Boga! - powiedział zachwycony tata Estery.
- Moja córka wychwala Zbawiciela, nie mogę w to uwierzyć! - westchnęła mama.
- Czy jesteś teraz sławna? - zapytał jej braciszek, który w końcu wypluł smoczek z buzi.
- Nie, nie sądzę – zaśmiała się Estera – ale Joab i ja nigdy nie przestaniemy uwielbiać Boga!

I nigdy nie przestali.


(Na podstawie opowieści z Ewangelii Łukasza 19:29-40)