Tuesday 1 August 2017

DWIE MAŁE GĄSIENICE




Przetłumaczyła Danuta Biegun


Amy i Liam były dwoma spokojnymi gąsienicami i mieszkały w pięknym drzewie. Uwielbiały wspinać się na gałęzie drzewa i zatrzymywały się, by chrupać wielkie, zielone, soczyste liście. Miały słodkie proste życie i nie wyobrażały sobie, żeby mogło być inaczej.




Aż do pewnego dnia, gdy się rano odbudziły i niebo nie było niebieskie, lecz szare. Słońce nie świeciło i było zakryte szarymi chmurami.
-Nie podoba mi się to – powiedziała przerażona Amy patrząc na tą ciemność.
- Mi też nie – odpowiedział Liam.
- Co teraz zrobimy? – zapytała Amy.
- Nie wiem. Chodź, zapytamy kogoś – odpowiedział.


- Przepraszam, czy wie pan, co się dzieje? – Liam zapytał przelatującego pana pszczołę.
Pan pszczoła wyglądał na zaskoczonego pytaniem i przestał bzyczeć.
- Czy nie wiecie? Czy nie wiecie? – powtarzał. – Bardzo źle, bardzo źle, zbliża się potop. Już wkrótce, już wkrótce. Odlatujcie, odlatujcie.
- Ale my nie umiemy latać! – zapłakała Amy, jednak  przestraszony pan pszczoła zdążył już odlecieć.


Dwie gąsienice spojrzały na siebie.
- Musimy jakoś dostać się na górę – powiedział Liam – tam powinniśmy być bezpieczni.
- Tak, zróbmy to – zgodziła się Amy – Może woda aż tak wysoko nie podejdzie. Ale będzie ciężko, bo góry są bardzo bardzo daleko.



Razem zaczęły schodzić z drzewa, gałąź po gałęzi. Było to bardzo męczące, wieć musiały po drodze zatrzymać się, żeby odpocząć i coś zjeść. Gdy przyszedł czas, żeby się przystanąć, znalazły małą cichą dziurkę w drzewie i tam zasnęły.


W tą noc księżyc był bardzo wysoko na niebie i jasno świecił otoczony błyskającymi wokoło gwiazdami. Amy nagle obudziła się z głebokiego snu. Wydawało jej się, że usłyszała głos mówiący - Idźcie do arki.
Obudziła Liama i powiedziała mu – Słyszę jakiś głos, wydaje mi się, że mówi, żeby iść do arki.
- To tylko wiatr - odpowiedział Liam.
Amy zgodziła się, że musiał to być wiatr i znowu zasnęła.


Dwie gąsienice pracowały bardzo ciężko każdego dnia. Maszerowały wzdłuż gałęzi, potem zjadały wielki zielony liść i odpoczywały chwilkę, żeby znów zacząć maszerować.
W końcu były tak zmęczone, że musiały się zatrzymać.
- Może odpoczniemy na chwilę? – zapytała Amy, której oczy same się już zamykały.
- Myślę, że to dobry pomysł – zgodził się Liam – też jestem już zmęczony.


Spały bardzo bardzo długo, gdy wydarzył się wspaniały  i piękny cud. Zaczęły się zmieniać. Gruby kocyk, jak kokon, zaczął owijać się wokół ich ciałek. Było im bardzo miło i ciepło w środku. Leżały w środku wiele dni, cicho i spokojnie. Nagle kokony zaczęły się otwierać, a Amy i Liam wydostali się na świeże powietrze.


 Zamieniły się w piękne, kolorowe motyle.
- Popatrz na mnie – wykrzyknęła Amy latając wesoło.
- Nie mogę w to uwierzyć – krzyknął Liam wzlatując wysoko w powierze.

Potem usłyszeli głos. Tym razem oboje naraz. Głos, który powtarzał to samo:
- Idźcie do arki. Idźcie do arki. Idźcie do arki.
- Tym razem to ułyszałem - powiedział Liam.
Ale gdzie jest arka? - zapytała Amy, a potem, uśmiechając się, stwierdziła – Musimy wzlecieć wysoko i może wtedy ją zobaczymy. 



Razem szybko pofrunęli na czubek drzewa. Teraz to było takie proste. Lecieli, lecieli, aż w końcu ich oczom ukazał się wspaniały statek. To był największy statek na świecie. Było tam całe mnóstwo zwierząt i wszystkie wchodziły do środka.
Dwa motyle obserwowały człowieka o imieniu Noe jak wyszedł z arki. Spojrzał w niebo, które stawało się coraz ciemniejsze. Powiedział zwierzętom, żeby się pospieszyły i weszły do środka.


Nagle usłyszeli grzmot. Wszyscy, razem z Amy i Liamem, podskoczyli. Nigdy wcześniej nie słyszeli takiego odgłosu. Wielkie krople deszczu zaczęły padać z nieba. Nigdy wcześniej nie grzmiało, ani nie padało, więc zwierzęta nie wiedziały, co się dzieje. Amy i Liam pofrunęli w stronę arki.

- Amy i Liam? – zapytał Noe.
Dwa motyle przytaknęły i odetchnęły, gdy Noe wyciągnął rękę, aby mogły wylądować.
- Czy to jest arka? - zapytała Amy.
- Tak, to jest arka - odpowiedział  Noe – czekaliśmy na was. Bóg nie pozwoliłby nam odpłynąć bez was. A teraz chodźcie się zagrzać. Dam wam coś do zjedzenia.
Amy i Liam ułożyli się na dłoni Noego i znaleźli się w arce. Było tam bezpiecznie i ciepło mimo potopu, który szalał na zewnątrz.


(Oparte na opowieści o arce Noego i potopie z Księgi Rodzaju)

No comments:

Post a Comment